Browar Kormoran i jego podejście do klienta.
Niedawno zakupiłem sobie piwo. A co – stać mnie po wypłacie, to sobie kupię. Padło na Porter Warmiński, o taki:
Po zakupach, jak to po zakupach – wypakowałem wszystko i zostawiłem piwo na stole w kuchni, żeby się trochę ogrzało, bo stało w sklepie w lodówce i było bardzo schłodzone. Po 30 minutach wziąłem pierwszą z brzegu szklankę, akurat wypadło, że do Weizena – tak, wiem – mam już na pieńku u purystów, bo piję porter w niewłaściwej szklance.
Sam z 5 lat temu uwarzyłem dwie warki (pilsa i stouta), więc jakieś tam podstawy mam i prostą wiedzę wyniesioną z kanału Tomka Kopyry z blogu blog.kopyra.com też, ale to co zobaczyłem było… niepokojące? Mianowicie, po podświetleniu szklanki latarką moim oczom ukazał się taki widok:
Ciekawa rzecz, że tego syfu niemalże wcale nie było widać bez podświetlenia.
Po potwierdzeniu moich obaw tutaj, odezwałem się do producenta z prośbą o wyjaśnienie, gdyż jednak nawet piwo niefiltrowane ma swoje granice.
Po moich poprzednich doświadczeniach z tego typu reklamacjami spodziewałem się ciszy, ale tym razem dostałem odpowiedź:
Zauważcie proszę, że wysłałem maila w piątek o 21:30, a odpowiedź dostałem już w poniedziałek rano. Można? Można.
Później wysłałem im jeszcze mój adres domowy i przyszła paczka.
Dziękuję lurkerowi D4rk_R4ven oraz xeerxees za nakłonienie mnie do wysłania zdjęć producentowi, bo szczerze powiem, że nie liczyłem na jakikolwiek odzew z ich strony. Nawet pomimo tego, że zaliczyli wpadkę z piwem, ludzie z Browaru Kormoran potrafią dbać o klienta i wyszli z sytuacji z podniesionym czołem. Oby takich firm było jak najwięcej na polskim rynku.